Camaguey, sam środek wyspy o filmowym klimacie. Takich kin nie ma nawet Hawana
Dziś zabieramy Was do Camaguey, miasta często porównywanego do Hawany, jednak bardzo od niej innego. My pokochaliśmy je od pierwszego wejrzenia. Ale na początek pokażemy Wam tylko jego niewielki wycinek, a dokładniej jedną ulicę, która nas najbardziej zaskoczyła, a przy której mieliśmy okazję mieszkać. Oto calle Ignacio Agramonte, częściej nazywana calle de los Cines.
Zamieszkaliśmy w samym sercu Camaguey, w domu w amerykańskim stylu z 1953 roku przy calle Ignacio Agramonte, która od skrzyżowania z calle Republica do kościoła Nuestra Señora De La Merced jest wyłączona z ruchu. Nasze mieszkanie znajdowało się nad kinem Casablanca, otwartym w 1948 roku. Wewnątrz znajdują się dwie sale mogące pomieścić około 200 widzów.
W niewielkim holu na fotografiach upamiętniono największe gwiazdy amerykańskiego kina. Są tu zdjęcia m.in. Humphreya Bogarta i Ingrid Bergman z Casablanki, czy Vivien Leigh i Clarka Gable z Przeminęło z Wiatrem, ale również Charliego Chaplina czy Toma Neila.
Jak się jednak okazało kino Casablanca nie jest jedynym przy Ignacio Agramonte, która częściej nazywana jest calle de los Cines, czyli ulicą kin. Na odcinku zaledwie 200 metrów działają tu aż cztery różne kina. A cała ulica pełna jest filmowych akcentów. Artystyczna instalacja projektorów kinowych na murze, witryny sklepów nawiązujące do filmów. Nawet zakład fotograficzny stylizowany jest na kino z lat 50.
Niemal każdego wieczora do kin ustawiają się kolejki, głównie młodych ludzi. Filmy grane są właściwie przez cały dzień od godz. 11, aż do ostatniego seansu o 20.30 lub 21.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że skoro ulica nawiązuje do lat 40. i 50., to nie zobaczymy w tutejszych kinach współczesnych produkcji. Choć i tak rządzi klasyka. Kiedy byliśmy w Camaguey w marcu 2019 r., na afiszu oprócz starych produkcji znalazła się też m.in. Dunkierka, Paris Follies i Lady Macbeth.
El Callejon de los Milagros
Na szczególną uwagę zasługuje El Callejon de los Milagros, niewielki dziedziniec na tyłach kina Casablanca. Jego nazwa pochodzi od meksykańskiego filmu o tym tytule z 1995 roku. Nad wejściem wiszą fotografie m.in. Bogarta, Bergman, Roberta Taylora, Bette Davis,czy Avy Gardner. Działa tu bar i restauracja, a na niewielkim dziedzińcu stoi rzeźba wykonana ze starego projektora filmowego.
Dojdziemy tędy natomiast do Paseo de Charlot, krótkiego zaułka poświęconego Charliemu Chaplinowi. Nie ma tu jednak nic więcej poza kilkoma fotografiami aktora, toaletą i tylnym wyjściem z kina.
Kubańska szkoła filmowa
Warto pamiętać, że kino na Kubie zawsze było bardzo popularne. Przed rewolucją jednak nie istniało praktycznie kino kubańskie. Tutejsze miasta raczej służyły jako plener dla produkcji z Hollywood. Ówczesna bogata amerykańska klientela nie była zainteresowana rodzimym kinem Kuby, a raczej wielkimi dziełami w gwiazdorskiej obsadzie ze Stanów Zjednoczonych.
Dopiero po zwycięstwie rewolucji utworzono 24 marca 1959 roku Instituto Cubano Arte e Industria Cinematograficos, którego zadaniem było promowanie kinematografii kubańskiej. Ponadto w 1986 roku pod Hawaną założono kubańską szkołę filmową La Escuela Internacional de Cine de Cuba, a jej pomysłodawcą był kolumbijski noblista i przyjaciel Fidela Castro Gabriel García Marquez.
Zajęcia powadzili tu m.in. Francis Ford Coppola, Brian de Palma, George Lucas, Costa-Gavras, czy Spike Lee. Gościnnie pojawiali się również Steven Spielberg i Emir Kusturica oraz aktorzy Joseph Fiennes i Robert Redford.
Szkołę ukończyło około 800 filmowców z 50 krajów, a około 10 tys. studentów odbyło tu międzynarodowe warsztaty. Do dziś placówka uznawana jest za jedną z najważniejszych tego typu w Ameryce Łacińskiej. Warto dodać, że kompleks jest niemal samowystarczalny. Studenci mają własne uprawy warzyw i owoców, sale gimnastyczne, basen czy akademik.