Święto ulicy Galiano w Hawanie. Wielka fiesta przy pieczonym prosiaku
Aromat pieczonego prosiaka unosi się na całej ulicy, rum i piwo leją się strumieniami, kubańskie rodziny bawią się do późnej nocy w rytm muzyki. Święto ulicy Galiano w Hawanie Centrum to dwa dni fiesty.
W tym roku Hawana świętuje 500-lecie, i choć kulminacja obchodów wypada 16 listopada, to już od początku roku odbywa się wiele mniejszych imprez towarzyszących. 16 i 17 marca Hawana Centrum świętowała np. Święto ul. Galiano, głównej arterii przecinającej Centro w poprzek, od Maleconu aż do Avenidy Simona Boliwara.
Przygotowania do świętowania
Pierwsze stragany zaczęły się rozstawiać przy Galiano już w piątek wieczorem, przy stoiskach reprezentujących najpopularniejsze hawańskie paladary, wydzielono specjalne ogródki, w których kryte białymi obrusami stoły i krzesła w eleganckich, płóciennych okryciach kontrastowały z otaczającymi budynkami i brudną ulicą.
Na kilkunastu rusztach wylądowały pierwsze prosiaki. Ich zapach rozchodził się po całej ulicy aż do niedzielnego wieczora. Co rusz podjeżdżały kolejne ciężarówki wypełnione hektolitrami kubańskiego piwa Cristal i Quesique w puszkach.
Wzdłuż ulicy ustawiono też, co kilkadziesiąt metrów, kilka scen, w tym z jedną główną, na skrzyżowaniu Galiano z ulicą Neptuno. Na okolicznych placach zorganizowano natomiast miejsca na potańcówki dla nieco dojrzalszych mieszkańców oraz kino plenerowe.
Fiestę czas zacząć
Wielka fiesta na Galiano w Hawanie rozpoczęła się w sobotę po południu i trwała aż do późnej niedzieli. Tysiące Kubańczyków zgromadziło się na Galiano, aby się bawić. Na oblężonych stoiskach z jedzeniem serwowano na szybko bułki z pieczoną wieprzowiną lub kurczakiem, ale też pełne dania razem z ryżem i fasolą oraz warzywami podawane przez kelnerów do stolików. Na obracanych rożnach co chwila lądowały świeże prosiaki.
Warto zaznaczyć w tym miejscu, że impreza była przygotowana nie pod kątem turystycznym, ale z myślą o mieszkańcach. Dlatego za wszystko płaciło się w CUP. Np. za bułkę z wieprzowiną trzeba było zapłacić 5 CUP (niecałe 80 gr)
Przy każdej scenie wzdłuż ulicy tłum był jeszcze gęstszy. Przekrój muzyczny, od tradycyjnej muzyki kubańskiej, przez współczesne disco, na meksykańskich bolerach kończąc, trafiał w gusta mieszkańców w każdym wieku. W rytm muzyki, przy kolejnych butelkach rumu, w oparach dymu bawiły się całe kubańskie rodziny.
Jak to na Kubie, czyli bezpiecznie
Do późnej nocy po ulicy biegały kilkuletnie dzieciaki, podczas kiedy ich rodzice tańczyli nieopodal. Całej imprezy pilnowało kilkunastu policjantów, którzy ewidentnie nie mieli wiele do roboty. Aby wejść na Galiano, nie trzeba było przechodzić przez bramki bezpieczeństwa, nikt nikogo nie kontrolował, nie sprawdzał czy wnosi szklaną butelkę.
Do picia alkoholu nie wydzielono też specjalnych stref, w których za piwo trzeba by było płacić kwotę z księżyca, jak ma to często miejsce na imprezach masowych w Polsce. Nikt się nie awanturował, nie było też żadnych bijatyk. Po prostu wspaniała kubańska fiesta.
Ad vocem
Kiedy w niedzielę wieczorem siedzieliśmy na Maleconie zmęczeni po całym dniu, podeszło do nas trzech młodych Kubańczyków po ogień. Po odpaleniu papierosa jeden z nich dodał odchodząc, że własnie idą na Galiano, bo impreza wciąż trwa. – Koniecznie musicie tam pójść, jest świetna muzyka, mnóstwo ludzi. Wpadnijcie koniecznie.