1 Maja na Kubie. Byliśmy na pochodzie w Hawanie
Święto Pracy na Kubie to dwa dni wolnego i największy na świecie pochód pierwszomajowy. Do pandemii Covid-19 każdego roku brało w nim udział nawet 3 mln ludzi. Niestety, na dwa lata z uroczystości trzeba było zrezygnować. W tym roku, z powodu kryzysu paliwowego, również były skromniejsze niż kiedyś, dodatkowo plany mocno pokrzyżowała pogoda. Ale finalnie na Maleconie zebrało się aż 120 tys. osób, wśród których był również Raul Castro.
30 kwietnia polskie i zagraniczne media obiegła informacja, że po raz pierwszy od zwycięstwa rewolucji w 1959 roku, rząd odwołał tradycyjne obchody pierwszomajowe w Hawanie. Kolejne agencje jako powód wskazywały kryzys paliwowy, a czasem nawet rzekome niepokoje społeczne i obawę władz przed manifestacjami.
1 Maja na Kubie
Mało komu jednak przyszło do głowy, aby przed przepisaniem depeszy, sprawdzić, jaka w niedzielę 30 kwietnia w Hawanie była pogoda. Przed południem przez stolicę Kuby przetoczył się mini huragan. Wiatr wiał z prędkością ponad 100 km/h i towarzyszyły mu bardzo obfite opady deszczu.
W niewiele ponad 2h nawałnicy przygotowania do uroczystości na Malecónie obróciły się w jeden wielki bałagan, który trzeba było na nowo uporządkować. Tyle, że w pierwszej kolejności, co logiczne, służby musiały się zająć usuwaniem w całym mieście skutków wichury, m.in. zerwanymi liniami energetycznymi, połamanymi gałęziami i podtopieniami.
W związku z powyższym władze zdecydowały się, aby uroczystości pierwszomajowe przesunąć z poniedziałku 1 maja, na piątek 5 maja, kiedy pogoda się uspokoi. My zostaliśmy o tym poinformowani SMS-em przez Kubański Instytut Przyjaźni z Narodami (ICAP), a Kubańczycy mieli długi weekend.

Kryzys paliwowy a święto 1 Maja
Nie znaczy to jednak, że kryzysu paliwowego na Kubie nie ma, a obchody odbyły się bez zmian w stosunku do lat poprzednich. Przeciwnie, faktycznie braki paliwa wymusiły zmianę formuły uroczystości, jednak nie ich odwołanie.

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią władz, zrezygnowano z tradycyjnego pochodu w Hawanie na Plaza de la Revolucion, w którym wzięliby udział pracownicy wszystkich sektorów gospodarki z całego kraju. W zamian postawiono na lokalne obchody w poszczególnych miastach. Oszczędności na Kubie dotyczą wszystkich. Dlatego postanowiono nie marnować paliwa, którego bardziej potrzebują na co dzień mieszkańcy.
W samej Hawanie obchody z Plaza de la Revolucion przeniesiono na Malecón, gdzie finalnie zebrało się aż 120 tys. mieszkańców stolicy oraz delegaci z kilkudziesięciu krajów świata i przedstawiciele władz państwa, w tym Raul Castro.
Byliśmy na pochodzie. Pobudka o 4.30 rano
Nasz udział w pochodzie pierwszomajowym poprzedziła 27 kwietnia wizyta w Instituto Cubano de Amistad con Los Pueblos (ICAP). Skierowała nas do niego Ambasador Kuby w Polsce sra Margarita Emelina Valle Camino, z którą mieliśmy przyjemność i zaszczyt spotkać się kilka tygodni przed wyjazdem w Warszawie.

W ICAP czekała już na nas Barbara Sarabia, koordynator Instytutu na Europę Wschodnią, która dokładnie opowiedziała nam, jak będą wyglądały obchody 1 Maja w Hawanie, w których bardzo chcieliśmy wziąć udział. Okazało się, że oficjalne uroczystości zaplanowano na godz. 7 rano, co oznaczało, że na zbiórce pod siedzibą ICAP musimy się stawić już o 5.30.
Dopiero potem zrozumieliśmy, dlaczego pochód zaczyna się tak wcześnie. W maju o godz. 9 temperatura na pozbawionym cienia Malecónie staje się po prostu coraz trudniejsza do wytrzymania.
Z naszej casy u Humberto w Vedado do siedziby ICAP mieliśmy 10 minut spacerem. Kiedy wychodziliśmy o godz. 5.20 było jeszcze ciemno (na Kubie, w zależności od miesiąca, słońce wschodzi około 7 rano). Spodziewaliśmy się zastać opustoszałe i pogrążone w śnie miasto.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy już na Avenidzie de Los Presidentes wpadliśmy na tłum ludzi zmierzający do La Rampy (główna ulica w Vedado) i dalej na Malecón. Wokół rozbrzmiewały skandowane hasła: Cuba – Viva! Bloqueo – Abajo, czyli niech żyje Kuba, precz z blokadą (Embargo nałożone na Kubę w 1962 roku przez USA, obowiązujące do dzisiaj, dodatkowo zaostrzone w czasie prezydentury Donalda Trumpa).

Nasze drogi rozeszły się na La Rampie na wysokości calle H, przy której nieco dalej znajduje się siedziba ICAP. Na miejscu czekała już na nas Barbara Sarabia z naszymi zaproszeniami i identyfikatorami, które upoważniały nas do wejścia na trybunę specjalną wraz z przedstawicielami innych krajów.

Tym samym staliśmy się pierwszymi oficjalnymi przedstawicielami Polski na pochodzie pierwszomajowym w Hawanie od 20 lat.
Ruszamy na Malecón pod Hotel Nacional

Pod siedzibą Instytutu zebrała się już spora grupa ludzi, w której można było usłyszeć języki z całego świata. Byli tu m.in. Hiszpanie, Francuzi, Niemcy, Brazylijczycy, Wenezuelczycy, Meksykanie. Nie mogło zabraknąć też przedstawicieli Rosji… Ale byli nawet Amerykanie, czy nasi południowi sąsiedzi z Czech.
Krótko po godz. 6 w dość frywolnym acz zwartym szyku ruszyliśmy ze śpiewem na ustach na Malecón jako Brygady Międzynarodowe.

Ole Ole Ole, Ole Ole Ola, Ole Ole Ole cada dia te quiero mas. Yoooo soy de Cuba…
Tak o to w dość radosnej atmosferze dotarliśmy na Malecón, gdzie przed wejściem na trybunę czekała na nas kontrola bezpieczeństwa – to standardowa procedura w każdym kraju – jednak, jako że mieliśmy ze sobą duże aparaty, musieliśmy się udać do punktu bezpieczeństwa obok hotelu Nacional na bardziej szczegółową kontrolę sprzętu. Oczywiście wszystko poszło gładko i w miłej atmosferze, a Olga nawet zaprzyjaźniła się z Leonem – psem tropiącym.
Teraz już obchody 1 Maja stały dla nas otworem. Z każdą minutą Malecón coraz bardziej się zagęszczał.

Scena została ustawiona przed hotelem Nacional – miejsce bardzo wymowne, bo do dziś uchodzi on za symbol amerykańskiej dominacji na wyspie i mafijnych wpływów przed rewolucją Fidela Castro.

W tym roku uczestnicy uroczystości 1 Maja w Hawanie wyruszyli na miejsce z kilku kierunków, dla każdej dzielnicy został wyznaczony inny punkt zbiórki i wymarszu. I tak np. Hawana Centro ruszyła od parku Maceo, Vedado – La Rampą, a Plaza, na czele której szedł prezydent Miguel Diaz-Canel od strony Miramaru.

To co charakteryzuje wszystkie kubańskie uroczystości, to radosna, wręcz imprezowa atmosfera. Niezależnie, czy mówimy o 1 Maja, czy rocznicy rewolucji. Od wczesnych godzin rannych na Malecónie można było usłyszeć Timbę Los Van Van, do której nie brakowało chętnych do tańca.
1 Maja na Malecónie
Brygady Międzynarodowe zajęły miejsca przed sceną tuż za oficjalną delegacją, na czele której stał Raul Castro. Dalej rozciągała się rzeka mieszkańców. Punktualnie o godz. 7 rozpoczęły się oficjalne uroczystości, które trwały raptem godzinę.

Co ciekawe na scenie z przemówieniem nie wystąpił nikt z rządzących, a głos został oddany przedstawicielom Bio Cuba Farma – kubańskiemu instytutowi farmaceutycznemu, który m.in. opracował własne szczepionki na COVID-19 – Abdala i Soberana.

Preparatami zostało zaszczepionych ponad 90 proc. Kubańczyków, dzięki czemu udało się opanować pandemię w kraju. Niestety, cały czas Kuba oczekuje na zatwierdzenie swoich szczepionek przez WHO, które są tańsze, łatwiejsze w przechowywaniu i transporcie niż szczepionki Pfizera i Moderny.

Na scenie pojawił się również dyrektor Syndykatu Związków Zawodowych Kuby oraz zespoły wykonujące pieśni patriotyczne, w których nie brakowało tekstów dotyczących aktualnych problemów Kuby, m.in. braku paliwa czy duszącej gospodarkę blokady USA.
Świętowanie w Hawanie

Ostatnie chwile na Malecónie to czas na wspólne zdjęcia. Oficjalne obchody zakończyły się po godzinie, co nie znaczy, że zakończyło się świętowanie w Hawanie.
Wzdłuż ulic, jak przy wszystkich świętach na Kubie rozstawił się stragany z przekąskami i napojami, a muzyka zaczęła rozbrzmiewać w różnych punktach miasta. Bo Kubańczycy dostali kolejny długi weekend. My tymczasem ruszyliśmy w długą, 17-godzinną podróż na wschód Kuby, do Santiago de Cuba.

PS. Jak nie zrobiłem zdjęcia Raulowi
Naszym celem podczas obchodów 1 Maja było m.in. udokumentowanie całego święta, chociażby na potrzeby tej relacji. Jednak po ciuchu liczyliśmy, że uda się sfotografować przywódcę kubańskiej rewolucji na pamiątkę. Niestety, procedury były bezwzględne.

Miejsce uroczystości było dobrze zabezpieczone przez tutejszy odpowiednik SOP, funkcjonariusze w cywilu pilnowali bezpieczeństwa tak władz państwa, jak i uczestników pochodu.
Kiedy zauważyliśmy, że dziennikarze, a był tu m.in. Reuters, są wpuszczani przed trybunę, właśnie w celu zrobienia zdjęć m.in. Raulowi Castro, zapytaliśmy jednego z funkcjonariuszy o pozwolenie.

Ten po konsultacji z szefem, nie wyraził sprzeciwu, kazał jednak czekać na kolejną turę – dziennikarze byli wpuszczani w niewielkich grupach. I kiedy już mieliśmy wejść do strefy specjalnej – ktoś wyższy rangą zarządził krótko – tylko akredytowani przedstawiciele prasy.
No cóż, pewnych rzeczy się nie przeskoczy, wspomniany funkcjonariusz troskliwie poklepał mnie po plecach i z nieudawanym żalem w oczach powiedział – disculpe amigo (przepraszam przyjacielu)…