Kryzys paliwowy na Kubie: Trump dokręca śrubę, cierpią zwykli Kubańczycy
Kuba zmaga się z największym kryzysem paliwowym od tzw. okresu specjalnego po upadku ZSRR. Kierowcy stoją w kilometrowych kolejkach, żeby zatankować samochody, ograniczono też kursowanie autobusów. Wszystko przez sankcje Stanów Zjednoczonych, które zakazały transportu wenezuelskiej ropy na wyspę i karzą armatorów, którzy się na to zdecydują. Niestety, cierpią przede wszystkim zwykli Kubańczycy.
Kryzys na Kubie był spodziewany od miesięcy, ale we wrześniu uderzył z pełną mocą. Po kolejnych sankcjach nałożonych przez Stany Zjednoczone na Wenezuelę, która jest głównym eksporterem ropy naftowej na Kubę, zapasy paliwa na wyspie diametralnie się skurczyły. Z kolei krajowa produkcja zaspokaja zaledwie 40 proc. potrzeb.
W dodatku 24 września Departament Skarbu USA ogłosił rozszerzenie sankcji, które teraz obejmują już nie tylko wenezuelskie tankowce, ale także armatorów państw trzecich, którzy transportują wenezuelską ropę na Kubę. W sumie dotknęły one ośmiu tankowców m.in. z Panamy czy Cypru.
– USA nadal podejmują zdecydowane działania przeciwko byłemu nielegalnemu reżimowi Nicolasa Maduro i złym zagranicznym aktorom politycznym, którzy go wspierają. Kubańscy dobroczyńcy Maduro zapewniają koło ratunkowe dla reżimu i wspierają jego represyjny aparat bezpieczeństwa – powiedział sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Steven T. Mnuchin.
Amerykańskie sankcje uderzają w ludzi
Niestety z powodu sankcji cierpią przede wszystkim zwykli Kubańczycy. Cindell Diaz, która życie dzieli między Hawaną a Cienga de Zapata na południu wyspy przyznaje, że kiedy we wtorek wyszła na ulicę, widok ją zaskoczył.
Zastałam świat ludzi czekających na autobusy. To było szokujące, bo choć na Kubie przystanki są zawsze pełne ludzi, nigdy nie widziałam takich tłumów – przyznaje.
Bo z powodu braków ropy cierpią nie tylko taksówkarze i prywatni kierowcy, którzy muszą stać w kilometrowych kolejkach do stacji benzynowych, ale kuleje również transport publiczny, który na Kubie jest bardzo dobrze rozwinięty i dociera nawet do najodleglejszych miejscowości.
W dodatku na stacjach, jak skarżą się kierowcy, zdarzają się sytuacje, że paliwo przyjeżdża na stację o świcie, ale pracownicy nie rozdzielają go do czasu przyjścia pracowników z porannej zmiany.
Yorlandy Garcia, taksówkarz z Hawany przyznaje, że o ile może pracować normalnie, to niestety raz na dwa dni musi stracić 1-2 godziny na stanie w kolejce po paliwo.
Ten kryzys denerwuje wszystkich, ale taka jest rzeczywistość. Rząd mówi, że problemy są tymczasowe. My też mamy taką nadzieję – mówi Yorlandy.
Ale problemy dotyczą nie tylko kierowców. Z powodu braku ropy na wyspie występują też problemy z elektrycznością. Państwowe centra pracy wyłączają zasilanie według ustalonego harmonogramu, z kolei Uniwersytet Hawański skrócił godziny zajęć. Część pracowników administracji, o ile to możliwe, pracuje zdalnie z domów. W wielu zakładach przesunięto godziny pracy tak, aby zminimalizować zużycie energii.
Nie będzie „okresu specjalnego”
Prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel zapewnił jednak, że mimo trudności, wyspie nie grozi powrót do tzw. okresu specjalnego, który z trwogą wspomina wciąż wielu mieszkańców.
Nie ma takiej możliwości, ponieważ mamy mocne strony, które wcześniej nie istniały – zapewnia prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel. – Mamy strategię rozwoju gospodarczego i społecznego.
Przypomnijmy, że po upadku ZSRR gospodarka kubańska całkowicie się załamała, a na wyspie brakowało dosłownie wszystkiego. Obecnie jednak Kuba nie jest tak uzależniona tylko od jednego państwa, jak wtedy, choć z Wenezueli pochodzi 75 proc. importu ropy naftowej na wyspę.
To nie kryzys a „sytuacja koniunkturalna”
Na samej Kubie unika się dziś sformułowania kryzys. Został on zastąpiony sformułowaniami „sytuacja koniunkturalna” i „sytuacja krótkoterminowa”. Bardzo szybko pojawiły się memy na ten temat, bo jak przyznają mieszkańcy, choćby nie wiadomo co się działo, Kubańczyk musi sobie pożartować.
Ale sytuacja jest poważna, bo co prawda zgodnie z oświadczeniem władz kubańskich, nowe dostawy ropy są spodziewane na przełomie października i listopada, to mogą nie wystarczyć na długo. Nadal będzie konieczne racjonalne korzystanie z zasobów. Władze zaapelowały też do mieszkańców o oszczędnie energii i paliwa tam, gdzie tylko to możliwe. Biorąc jednak pod uwagę chociażby to, jak paliwożernymi samochodami poruszają się Kubańczycy, może to być trudne.
Szansą na unormowanie sytuacji jest nowa umowa handlowa między Rosją a Kubą podpisana w piątek w Moskwie. Obejmuje ona dostawy paliw płynnych na wyspę oraz współpracę w sektorach transportu, energetyki i rolnictwa aż do roku 2030.
Niestety, od początku kryzysu nasiliły się przestępstwa związane z kradzieżami paliwa i nielegalnym handlem. Jak podaje portal Cubadebate, każdej godziny państwo traci 626 litrów paliwa w wyniku działań przestępczych.
Warto dodać, że reglamentacja paliwa została podzielona na sektory, tak aby nie zaburzyć działania najważniejszych gałęzi gospodarki. I tak priorytetowe miejsce zajmuje transport żywności i leków oraz transport publiczny. Z kolei na dole drabiny są prywatni kierowcy.
Mimo iż nawet w Hawanie występują kłopoty z transportem, ludzie sobie pomagają. Jak mówią mieszkańcy, żaden samochód nie robi pustych przebiegów ani nie wozi powietrza. Do transportu wykorzystywane są zarówno auta państwowe, jak i prywatne.
Kierowcy samochodów pomagają ludziom, nawet jeśli nie są taksówkarzami – mówi Claudia Ciria z Hawany.
Jak dodaje Cindell Diaz, wiele samochodów zabiera ludzi rano do pracy z przystanków autobusowych – To poprawia sytuację, choć nie w wystarczającym stopniu. Ale na pewno pomaga.
Turystyka ma się dobrze
Sezon turystyczny na Kubie zaczyna się 1 listopada, dlatego obecnie zagranicznych gości na wyspie jest mniej i nie powinni odczuć problemów związanych z kryzysem paliwowym. Choć faktycznie kilka najdłuższych kursów autobusów Viazul zostało odwołanych w ostatnich dniach.
Dla kubańskiej gospodarki sektor turystyczny jest trzecim źródłem pozyskiwania dewiz, dlatego istotne jest, aby działał bez problemów. Mimo amerykańskich sankcji zakazujących turystycznych rejsów ze Stanów Zjednoczonych, w tym roku już odnotowano wzrost liczby gości o 19 proc.
Polityka USA wobec Kuby. Skąd zaostrzenie sankcji. Zobacz rozmowę Adama Kwaśnego z dr. Katarzyną Dembicz z Ośrodka Studiów Amerykańskich