Jak zostałam wzorową pasażerką autobusu Viazul
Autobusami Viazul jeździmy na przemian z taxi colectivo. W ciągu dwóch lat zdążyliśmy poznać obowiązujące w nich zasady. Najważniejsza, to nie nadwyrężać cierpliwości kierowcy.
To on rządzi w autobusie i nie ma skrupułów, aby przywołać do porządku niesfornych pasażerów. Reprymendę można zarobić na oczach całego autobusu. Ale zdyscyplinowanych podróżnych czeka ciepły uśmiech, a nawet pochwała. Tak, można powiedzieć, że dostałam „odznakę wzorowego pasażera”.
Zobacz również: Autobusy na Kubie. Viazul : Trasy i ceny. Jak rezerwować?
Ale od początku. Podróżowanie Viazulem, choć względnie wygodne, to wiąże się z pewną procedurą. Na początek, na dworzec trzeba udać się już na godzinę przed odjazdem autobusu, inaczej bilet może przepaść. Nadajemy bagaż i czekamy. Po wejściu do autobusu zajmujemy miejsce, którego warto pilnować, np. napostoju zostawić coś na fotelu. Bo na każdym dworcu autobus zatrzymuje się na kilka minut, by zabrać kolejnych pasażerów. Jest wtedy chwila na rozprostowanie nóg czy skorzystanie z toalety.
Podczas podróży z Camagüey do Santa Clara, zatrzymaliśmy się na dworcu w Sancti Spiritus. Wychodząc z autobusu, odruchowo zapytałam kierowcę, ile mamy czasu na postój. – 5 minut – zaordynował głosem nieznoszącym sprzeciwu. Ok, 5 minut, to 5 minut. Zrobiliśmy zdjęcia dworca i karnie wróciliśmy do autobusu.
Kierowca włączył silnik i zaczął cofać. Nagle poruszenie. Na jednym fotelu została torba, jednak pasażera w autobusie nie było. Kubańczycy zaczęli szeptać między sobą i się rozglądać. – Brakuje człowieka! Tu siedział taki jeden mężczyzna – oznajmiła kierowcy starsza Kubanka. Faktycznie, po chwili zobaczyliśmy nadbiegającego mężczyznę, który wymachując rękoma próbował zatrzymać autobus. Gdy wsiadł, kierowca stanął pomiędzy rzędami siedzeń i odezwał się jeszcze bardziej stanowczo, niż wcześniej.
– Obowiązuje nas rozkład jazdy! – zagrzmiał, a w autobusie nastała cisza jak makiem zasiał. – Jak nie dojadę przed 21 do Hawany, to urwą mi głowę! Jeszcze raz kogoś nie będzie w autobusie, to odjadę bez niego! Ta ślicznotka potrafiła wrócić na czas! – nagle wskazał na mnie. – Bierzcie z niej przykład!
To chyba był najdziwniejszy komplement, jaki w życiu usłyszałam 😉