Santo Domingo na Kubie. Baza wypadowa w Sierra Maestra
Santo Domingo to ostatni przysiółek ludzki na końcu krętej drogi z Bartolome Maso do Parku Narodowego Turquino. Dalej rozpościera się już tylko potężny masyw górski Sierra Maestra. To idealna baza wypadowa na górskie szlaki m.in. na Pico Turquino i do obozu rebeliantów Fidela Castro (Comandancia de la Plata).
Dojazd do Santo Domingo jest wymagający, ale nie niemożliwy. Dostać się tutaj można na kilka sposobów, np. wykupić zorganizowaną wycieczkę z Santiago de Cuba lub Bayamo lub wypożyczonym samochodem. My postawiliśmy na tę druga opcję.
Kuba samochodem. Czy warto? To dopiero przygoda
Baza noclegowa w Santo Domingo jest niewielka, ale wystarczająca i bez problemu znajdziecie nocleg o różnym standardzie. Poza kilkoma casami particular działa tu dwugwiazdkowy hotel Islazul Villa Santo Domingo.
Sierra Maestra. Nocleg
My zatrzymaliśmy się w casie Sierra Maestra, którą prowadzi Ulisses wraz z rodziną. Dom z kilkoma niezależnymi pokojami leży po drugiej stronie niewielkiego potoku na skraju wioski.
Tutaj naprawdę poczuliśmy bliskość tętniących wszelakim życiem gór Sierra Maestra. Niezmąconą ciszę przerywał nam jedynie śpiew ptaków, tętent koni oraz parskanie mułów. Praktycznie nie ma tutaj samochodów, od których popularniejszym środkiem transportu są właśnie konie.
Kubańska wieprzowina
Ok, musimy przyznać, że dla co bardziej wrażliwych osób dość przerażający może być kwik szlachtowanych wieprzków o poranku. To w Santo Domingo zrozumieliśmy, co znaczy powiedzenie „kwiczeć jak zarzynana świnia”. Ale w końcu kubański „pan con lechon” nie bierze się znikąd.
I co by nie mówić, to właśnie w Santo Domingo jedliśmy najlepszą wieprzowinę na Kubie. Pieczone prosie (lechon) było główną pozycją podczas kolacji, jaką zorganizował dla grupy Francuzów i przy okazji dla nas Ulisses.
Chyba nigdy nie byliśmy jeszcze aż tak najedzeni. Za 15 euro od osoby do woli mogliśmy się zajadać pieczoną wieprzowiną podaną z juką i ryżem oraz chicharitas, a do wszystkiego była jeszcze pyszna zupa fasolowa, deser oraz świeży sok pomarańczowy.
Santo Domingo. To koniec świata
Warto jednak zaznaczyć, że Santo Domingo to naprawdę mała osada, do której turyści niemal nie zaglądają, dlatego nie znajdziecie tu żadnego sklepu typu Panamerica, czy nawet cafeterii. Przed przyjazdem warto zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy, zwłaszcza w wodę. Oczywiście możecie ją awaryjnie kupić u Ulissesa, podobnie jak piwo czy rum (o ile będzie miał na stanie).
Życie w Santo Domingo płynie jeszcze wolniej niż normalnie na Kubie i zamiera wraz z nastaniem zmroku. Większość mieszkańców para się szeroko rozumianym rolnictwem, tuż obok naszej casy była np. suszarnia kawy. Działa tu też niewielkie centrum integracji społecznej, szkoła podstawowa oraz przychodnia lekarska.
Wycieczka w Sierra Maestra
Z kolei w hotelu w biurze Eco Tour można wykupić wycieczkę do Parku Narodowego, do którego zabierze Was certyfikowany przewodnik. Bardzo interesująca trasa, a nie tak wymagająca jak np. na Pico Turquino, prowadzi do obozu rebeliantów Fidela Castro o nazwie Comandancia de la Plata.
Warto też zwyczajnie pospacerować po całej miejscowości i zażyć orzeźwiającej kąpieli w tutejszym strumieniu. Pobyt w Santo Domingo naprawdę pozwala naładować baterie. Zwłaszcza, że praktycznie nie ma tu zasięgu telefonu, internetu, a przerwy prądu pozwalają odpocząć nawet od sztucznego światła.