Remedios na Kubie. Przystanek w drodze na Cayo Santa Maria. Czy warto zatrzymać się na dłużej?
Położenie Remedios na Kubie 10 km od północnego wybrzeża wyspy, na trasie do popularnego resortu Cayo Santa Maria jest błogosławieństwem jak i przekleństwem miasteczka. Każdego dnia w sezonie przejeżdżają przez nie setki turystów. Ale niewielu zatrzymuje się na dłużej.
Remedios na Kubie to nieco ponad 40-tysięczne miasteczko oddalone od kubańskiego wybrzeża zaledwie o 10 km. Położone przy głównej drodze z Santa Clara na Cayo Santa Maria, to często ostatni przystanek na tzw. prawdziwej Kubie w drodze do zamkniętego resortu. Po drodze na Cayos mijamy jeszcze tylko położone nieco na uboczu trasy Caibarién, które lata świetności ma niestety dawno za sobą.
Choć mieszkańcy Remedios słyną z awanturniczego charakteru, to na ulicach raczej trudno go dostrzec. Miasto wydaje się wręcz senne. Nie dziwota, palące kubańskie słonce połączone z niską zabudową, między którą trudno szukać cienia, skutecznie rozleniwia zarówno osadników jak i zaglądających tu turystów.
Życie miasta kręci się wokół plaza Marti połączonego z plaza de San Juan de Los Remedios, nad którym góruje kościół pw. Jana Chrzciciela (Iglesia de San Juan Bautista). W cieniu palm i drzew puchowca starsi Kubańczycy spotykają się na pogaduchy, młodsi, żeby pojeździć na deskorolce lub pokopać w piłkę.
To w tę okolice swoje kroki kierują też turyści, którzy odwiedzają miasto, dlatego w cieniu kościoła każdego dnia rozstawiają się kramy z lokalnymi pamiątkami oraz parkują zabytkowe chevrolety, gotowe by zabrać gości na wycieczkę.
W kolonialnych kamienicach okalających plac przed kościołem mieści się kilka knajp, gdzie można wychylić drinka czy piwo. Wieczorem to do nich właśnie przenosi się miejskie życie.
Co robić w Remedios na Kubie?
Najprostsza odpowiedź na pytanie, co robić w Remedios na Kubie, to ubrać wygodne buty i eksplorować uliczkę po uliczce. Najlepiej robić to późnym popołudniem lub rano, bo w ciągu dnia słońce daje mocno popalić i trudno w ogóle zaobserwować życie na ulicach.
Miasto zachwyca prostotą i przechadzając się kolejnymi ulicami, trudno nie zauważyć podobieństwa do Trinidadu. Nie jest tajemnicą, że mieszkańcy obu miast życzliwie za sobą nie przepadają.
Choć Remedios nie zostało odnowione w takim stopniu jak Trinidad, to nie brakuje tu kolorowych parterowych kamieniczek, wybudowanych w jednym ciągu wzdłuż każdej ulicy. W jednym z nich znajduje się fabryka lokalnych cygar, gdzie można podpatrzeć ręczną produkcję.
Ale w mieście jest kilka atrakcji, które warto zobaczyć. Zacząć warto właśnie od kościoła św. Jana Chrzciciela. Pomijając fakt, że w środku czeka przyjemny chłód, to wnętrze zwyczajnie robi wrażenie.
Kościół św. Jana Chrzciciela
Kościół św. Jana Chrzciciela w Remedios na Kubie datowany jest na 1545 rok, choć obecnego kształtu prawdopodobnie nabrał dopiero pod koniec XVII wieku. Właśnie z tego okresu pochodzi wyjątkowe sklepienie nawy świątyni wykonane drewna mahoniowego oraz barokowy ołtarz wykonany z kubańskiego drewna cedrowego, pokryty 24-karatowym złotem.
Będąc w środku warto przyjrzeć się również licznym figurom świętych. Szczególną uwagę przykuwa figura Matki Boskiej brzemiennej oraz tańczącej flamenco. Bezpłatnie o wszystkich ciekawostkach świątyni chętnie opowie Wam kustosz kościoła, którą zastaniecie w gabinecie obok wejścia do kościoła. Warto zapytać również o możliwość wejścia na dzwonnicę.
Drugą świątynią, z której słynne jest Remedios, jest niewielki kościół o wymownej nazwie Buen Viaje, usytuowany u zbiegu ulic Jesus Crespo i Alejandro del Rio. Nazwa kościoła nie jest bez znaczenia. Warto bowiem dopowiedzieć, że pierwotnie Remedios było osadą stricte nadmorską.
Zostało założone w 1514 roku nad samym Oceanem Atlantyckim. Dopiero w 1544 roku miasto zostało przeniesione w obecne miejsce, bardziej w głąb lądu, z powodu częstych napadów piratów.
Parrandas Remedianas
Jeśli nie jesteście w Remedios na Kubie 24 grudnia, to odwiedzając Museo de las Parrandas zrozumiecie swój błąd. Bo mówiąc o Remedios nie sposób nie wspomnieć o tym co dzieje się tutaj w wigilię. Tradycją miasta są tzw. Parrandas Remedians, czyli ogromny festiwal sztucznych ogni. Oczywiście w znakomitej większości domowej roboty.
Można powiedzieć, że miasto płonie. Mieszkańcy dzielą się na rywalizujące obozy. Liczy się pomysłowość i efekt końcowy. Czyli, czyje fajerwerki będą bardziej efektowne. Tradycja sięga XIX wieku, a wielka impreza trwa całą noc. Jako, że fiesta mocno jest zakrapiana rumem, niestety podczas odpalania sztucznych ogni nie brakuje wypadków. Wybierając się na paradę, lepiej słomkowy kapelusz zostawić w domu.
W innym okresie roku pozostaje tylko zwiedzić Museo de las Parrandas, w którym wystawione są eksponaty związane z tą niezwykłą tradycją, m.in. stroje, sztandary czy fajerwerki, oraz zdjęcia.
Remedios na Kubie jako baza wypadowa na plażę
Jeśli nie macie ochoty utknąć w hotelu na Cayo Santa Maria oddalonym od tzw. prawdziwej Kuby o ponad 60 km a jednocześnie skorzystać z rajskich plaż Cayos, to Remedios sprawdzi się jako baza wypadowa.
Na Cayo Santa Maria można dostać się stąd na dwa sposoby. Jednym jest oczywiście taksówka, którą bez problemu złapiecie w centrum miasta. Drugim, tańszym rozwiązaniem będzie wybranie autobusu Viazul, który odchodzi kilka razy dziennie z przystanku na obrzeżach miasta przy skrzyżowaniu głównej obwodnicy miasta Circuito Norte i P. Margalis.
Jako że Cayo Santa Maria jest strefą zamkniętą, gdzie nie mieszkają Kubańczycy, warto zabrać ze sobą paszport.
Czy warto wybrać się do Remedios?
Remedios to małe, urokliwe miasteczko, jednak raczej jako dodatek do podróży niż obligatoryjny punkt do odwiedzenia (no chyba że w czasie Parrandas Remedians). Zwiedzenie miasta nie zajmie Wam więcej niż jeden dzień, ale jest dobrą bazą wypadową na Cayo Santa Maria. Warto jednak przemyśleć, czy poświęcać tutaj czas na dojazd i noclegi.