Kuba. Zamiast betonozy są drzewa i parki. Dlatego upał łatwiej tu wytrzymać ZDJĘCIA
Upał na Kubie to żadna nowość, ale w przeciwieństwie do betonowych miast w Polsce, łatwiej go tu wytrzymać. Na wyspie stawia się na parki, skwery, drzewa wzdłuż ulic. Wycinki są przemyślane, a nowe nasadzenia to standard. Dlatego 35 st. C w cieniu, to nawet w Hawanie nie dramat.
– Habaneros są ogrodnikami. Sadzą rośliny wszędzie, gdzie tylko znajdą miejsce – na balkonach, w mieszkaniach, na dziedzińcach i podwórkach – zauważa Mark Kurlansky w swojej książce „Hawana – podzwrotnikowe delirium”.
Kubańczycy kochają zieleń
To chyba najtrafniejsze słowa, pasujące nie tylko do mieszkańców stolicy Kuby, ale całej wyspy. Doskonale tłumaczą, dlaczego można poczuć się tu jak w ogromnym ogrodzie. Pieczołowicie pielęgnowanym, a jednocześnie, który za sprawą doskonałych warunków klimatycznych, wymyka się kontroli człowieka.
Bujność zieleni w kubańskich miastach jest wręcz hipnotyzująca. Zwłaszcza dla przybyszów z Polski, gdzie za szczyt doskonałej rewitalizacji uważa się wyłożenie kostką brukowej każdej wolnej przestrzeni.
Na Kubie jest dokładnie odwrotnie, tutaj każda wolna przestrzeń oddawana jest naturze. Czy to w formie przemyślanego planu nasadzeń, czy inwencji mieszańców, czy niczym nieskrępowanego działania przyrody.
Kto dba o zieleń na Kubie?
Za utrzymanie przestrzeni miejskich w kubańskich miastach odpowiada La Empresa de Servicios Comunales de Cuba (ESC), którą można porównać do Zakładów Zieleni Miejskiej.
To pracownicy tej firmy dbają o zieleń w parkach, na skwerach czy bulwarach, prowadzą nasadzenia, przycinają drzewa. Przedsiębiorstwo zajmuje się też aranżacją krajobrazu jako całości w poszczególnych gminach.
Ciekawostką jest natomiast to, że Miejskie Dyrekcje Usług Komunalnych zajmują się nie tylko utrzymaniem czystości w miastach, ale prowadzą też własne szkółki roślin, które następnie wykorzystuje się do nasadzeń lub odsprzedaje lokalnym przedsiębiorcom oraz mieszkańcom.
Tych ostatnich do inwestowania w rośliny nie trzeba przekonywać. Na Kubie, a zwłaszcza w Hawanie, trudno znaleźć balkon, na którym kompletnie nic nie rośnie.

Z kolei na prowincji niemal każdy dom otoczony jest choćby niewielkim, ale zadbanym ogródkiem.

Ciekawym widokiem na Kubie są też uprawy warzyw w centrum miasta. To jeszcze pokłosie okresu specjalnego z lat 90. XX w., kiedy Kuba na skutek załamania importu i eksportu po upadku ZSRR cierpiała na niedobory żywności.
To wówczas władze postanowiły wykorzystać miejskie nieużytki pod uprawę pomidorów, batatów, juki czy kapusty. Tego typu plantacje działają na Kubie do dziś.

Upał na Kubie łatwiej wytrzymać
To, co jednak robi największe wrażenie w kubańskich miastach, to gęste szpalery drzew wzdłuż ulic. Olbrzymie puchowce, palmy i krzewy tworzą wręcz zacienione tunele, które dają wytchnienie podczas palących upałów i pozwalają przemieszczać się po mieście. Dlatego upał na Kubie często jest bardziej znośny niż w Polsce. Kubańczycy nie muszą szukać miejsc, gdzie można się schronić przed palącym słońcem w centrum miasta.
Najlepszym tego dowodem są tłumy, jakie nawet w czasie najgorszego upału można tutaj spotkać na miejskich placach i skwerach. Niemal każdy jest otoczony drzewami i krzewami, pod którymi odpoczywają na ławeczkach mieszkańcy. To również pogłębia integrację między ludźmi, bo uciekając z dusznych, ciepłych mieszkać, lądują w miejskich parkach na pogaduchach z sąsiadami.
Wszędzie drzewa
Poniżej możecie zobaczyć na zdjęciach, jak wyglądają kubańskie ulice, parki, skwery, których chociaż namiastki brakuje nam w polskich miastach.

















Oczywiście, nie oznacza to, że na Kubie nie brakuje ulic bez skrawka zieleni, nie każdy plac jest również otoczony drzewami, wystarczy wspomnieć Plaza Vieja i Plaza de la Catedral w Starej Hawanie, czy wiele ulic w Centro. Jednak naszym zdaniem odpowiedni balans jest zachowany w dużo większym stopniu niż w Polsce. Dlatego tak tęsknimy do kubańskiej zieleni.