Brytyjczycy odwdzięczają się Kubie za akcję ratunkową. Wycieczkowiec MS Braemar będzie stacjonował w Hawanie
Kiedy cały świat odwrócił się plecami, Kuba przeprowadziła spektakularną akcję ewakuacyjną brytyjskiego wycieczkowca MS Braemar, na którego pokładzie stwierdzono koronawirusa. Teraz Brytyjczycy się odwdzięczają. Statek będzie na stałe operował z Hawany.
W połowie marca na zakotwiczonym na Karaibach wycieczkowcu MS Braemar stwierdzono ognisko koronawirusa. Pasażerowie potrzebowali pilnej pomocy. Statku jednak nie chciał przyjąć żaden kraj Brytyjskiej Wspólnoty Narodów ani terytorium zamorskie innych krajów Unii Europejskiej.
Na akcję ratunkową zdecydowała się tylko Kuba, która w przeciwieństwie do wielu państw, zasadę międzynarodowej solidarności wyznaje nie tylko na papierze.
Władze Kuby zezwoliły na przybicie wycieczkowca do portu w Mariel oddalonego o 50 km od Hawany. Na pokładzie było ponad 600 pasażerów i blisko 400 członków załogi. Stamtąd, podstawionymi autobusami, w kordonie sanitarnym i asyście policji pasażerów przetransportowano na lotnisko w Hawanie. Stąd odlecieli do Wielkiej Brytanii. Akcja odbiła się na świecie szerokim echem.
Czytaj więcej: Pandemia koronawirusa to dla Kuby problem, ale i szansa wizerunkowa
MS Braemar zostaje w Hawanie
Teraz Brytyjczycy się odwdzięczają. Firma Fred. Olsen Cruise Lines, do której należy MS Braemar ogłosiła, że w sezonie 2021/22 Hawana będzie bazą dla wycieczkowca. To znaczy, że pasażerowie udający się w rejs po Karaibach, swoją podróż będą rozpoczynać i kończyć w stolicy Kuby. Hawana dotychczas była tylko przystankiem na trasie rejsów.
– Wykorzystanie Hawany jako naszego nowego portu macierzystego pozwala nam naprawdę pokazać Karaiby w całej okazałości. Oznacza to również, że możemy zaoferować pasażerom dłuższy pobyt w Hawanie, aby goście mieli czas na cieszenie się tym tętniącym życiem miastem – czytamy w komunikacie armatora.
Firma już wcześniej podziękowała Kubie za zaangażowanie i pomoc w ewakuację pasażerów, którzy mogli wrócić bezpiecznie do domu.
W imieniu Fred. Olsen Cruise Lines chciałbym serdecznie podziękować władzom kubańskim, portowi Mariel i mieszkańcom Kuby za ich wsparcie. Nie zostanie ono zapomniane. Z głębi serca dziękuję – powiedział dyrektor zarządzający firmy żeglugowej, Peter Deer.
Przypomnijmy, że po wygranych przez Donalda Trumpa wyborach w Stanach Zjednoczonych, większość armatorów pasażerskich była zmuszona zawiesić kursy na Kubę, na które zezwolił podczas swojej prezydentury Barack Obama. W przeciwnym razie mogłyby im grozić sankcje i zakaz wpływania do portów w USA.
Decyzja brytyjskiej firmy może być zatem odczytana jako mocny sygnał dla innych armatorów i firm, że nie trzeba podporządkowywać się nieludzkiej polityce prowadzonej przez Stany Zjednoczone wobec Kuby podczas prezydentury Trumpa.