Opinie: Pandemia koronawirusa to dla Kuby problem gospodarczy, ale i szansa wizerunkowa
Kryzys gospodarczy spowodowany pandemią koronawirusa dotknie Kubę tak, jak inne zmagające się z nią państwa na świecie. Tutaj może on być szczególnie dotkliwy, ponieważ turystyka, która na wyspie zamarła, to trzecie źródło dochodu wyspy obok eksportu niklu i wymiany medycznej. Ale to także dla Kuby szansa wizerunkowa, którą musi wykorzystać.
Do 30 marca na Kubie stwierdzono 186 zachorowań na Covid-19. W porównaniu z dobą wcześniej, to wzrost tylko o 16 nowych przypadków, najmniej od trzech dni, kiedy to liczba chorych zaczęła wzrastać o kilkadziesiąt nowych zarażeń dziennie. Oczywiście to za wcześnie, aby wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat epidemii koronawirusa na Kubie, jak również, aby uznać, że kubański model prewencji się sprawdza. Jednak jeśli trend się utrzyma, będzie to sukces nie tylko medyczny, ale również wizerunkowy.
Bo chociaż pandemia koronawirusa na Kubie okaże się prawdopodobnie fatalna w skutkach dla gospodarki, jak i w innych krajach na świecie, może okazać się sukcesem wizerunkowym, zarówno na samej wyspie, jak i na arenie międzynarodowej, gdzie już punktuje za sprawą uratowanych pasażerów brytyjskiego wycieczkowca MS Braemer oraz wysłanych lekarzy do Włoch.
Przypomnijmy, że brytyjskiego statku zakotwiczonego na Karaibach, w obawie przed koronawirusem nie zechciał przyjąć żaden kraj Brytyjskiej Wspólnoty Narodów ani terytoriów zamorskich innych krajów Unii Europejskiej. Na taki krok zdecydowała się socjalistyczna Kuba, przeprowadzając spektakularną akcję ewakuacji ponad 1 tys. pasażerów z wycieczkowca, któremu zezwolono na przybicie do portu w Mariel, na lotnisko w Hawanie, gdzie po przewiezieniu specjalnymi autokarami zostali zabrani samolotami do Wielkiej Brytanii.
Mimo, że przez liczne media akcja została przemilczana, odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. – Myślę, że wszyscy powinniśmy pamiętać, co zrobiła dla nas Kuba. Pomogła nam, kiedy żaden z krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i brytyjskich protektoratów w tym regionie nie zaoferował żadnej pomocy – napisał na Twitterze Steve Dale, jeden pasażerów „MS Braemer”.
Nie zabrakło też głosów krytyki, jakoby za pomoc Kuba wzięła zapłatę, i choć są to pomówienia trudne do zweryfikowania, to nie ma się co dziwić, że za skomplikowaną akcję ratunkową niezamożny kraj trzeciego świata mógłby wystawić rachunek rządowi Zjednoczonego Królestwa, które regularnie plasuje się w czołówce najbogatszych państw. Inne kraje nie zdecydowały się na żadną pomoc, ani darmową, ani płatną.
Drugi raz w ciągu zaledwie dwóch tygodni głośno o Kubie zrobiło się za sprawą brygady 52 lekarzy, którzy z Perły Antyli przylecieli do ogarniętych epidemią koronawirusa północnych Włoch, aby wspomóc tamtejsze służby medyczne. W chwili, kiedy kolejne kraje zamykały granice, ceny maseczek ochronnych w Europie bijały rekordy, a każdy rząd robił pośpiesznie przegląd własnego stanu służby zdrowia, to znowu Kuba pokazała, że nawet w czasach zarazy, a zwłaszcza w nich, trzeba okazać solidarność i człowieczeństwo.
Poza Włochami kubańscy lekarzy udali się też m.in. do Nikaragui, na Jamajkę, do Wenezueli, do Granady i Surinamu. I w tym przypadku pojawiły się głosy, że Kuba w ten sposób ratuje swój budżet, a medycy zostali wysłani na misję siłą. Jednak znowu są to oskarżenia bez pokrycia, bo na Kubie każdy student medycyny wie, że zawód lekarza to służba i wiąże się z wyjazdem na misje, ale i z wymiernymi korzyściami. I jest to taka sama oczywistość, jak to, że każdy wojskowy na świecie, musi liczyć się z udziałem w konflikcie zbrojnym.
Obie akcje to dobry grunt dla dalszych działań promocyjnych Kuby na świecie, dzięki którym poprawi swój wizerunek regularnie podkopywany przez Stany Zjednoczone i jej sojuszników na arenie międzynarodowej. Jeśli przyjąć optymistyczny scenariusz i koronawirus na Kubie nie rozprzestrzeni się tak jak np. we Włoszech czy Hiszpanii, kubański rząd wygra podwójnie, wewnętrznie i zewnętrznie.
Sukces wewnętrzny
Kubańczycy wierzą w swoją służbę zdrowia, nawet ci sceptyczni wobec władz przyznają, że kubański system opieki zdrowotnej to powód do dumy. Nawet w obliczu niedoborów narzędzi i lekarstw broni się on liczbą i dostępnością lekarzy i pielęgniarek, a także np. wykonywanych szczepień i prowadzonych akcji profilaktycznych.
Zwycięstwo nad pandemią koronawirusa utwierdzi społeczeństwo w przekonaniu, że działania władz m.in. o zamknięciu granic czy kwarantannie były słuszne, a kubańska służba zdrowia faktycznie nie ma sobie równych.
Sukces zewnętrzny
Z punktu widzenia gospodarczego sukces zewnętrzny jest Kubie bardziej potrzebny niż wewnętrzny. Pierwszy na pewno umocni władze, jednak do funkcjonowania państwa socjalnego potrzebni są turyści, którzy powróciliby na Kubę i to w zdwojonej liczbie.
Światowy rynek turystyczny na pewno jeszcze długo po pandemii będzie pogrążony w kryzysie, specjaliści są raczej zgodni, że w pierwszej kolejności prawdopodobnie obudzi się turystyka krajowa, najdłużej potrwa odbudowywanie zaufania do dalekich podróży lotniczych.
Szansą dla Kuby oraz Karaibów może okazać się słabość Włoch i Hiszpanii, które wizerunkowo najbardziej ucierpią na pandemii. Kuba oferująca wypoczynek w niewiele wyższej lub takiej samej cenie, może okazać się atrakcyjnym kierunkiem dla zmęczonych zamknięciem, dobrze sytuowanych i chętnych do podróżowania Niemców, Francuzów, ale także Rosjan. Bo to, że wrócą Kanadyjczycy, nie ulega wątpliwości.