Bar Neptuno w Hawanie w gruzach. Koniec kultowego miejsca
Hawana straciła kultowe miejsce. Bar Neptuno nie przetrwał nie tylko pandemii, ale też coraz śmielej raczkującego kapitalizmu, który takie miejsca jak to, pożera na śniadanie. Casa particular przyniesie większy zysk niż stara speluna.
Liczący ponad sto lat, wykonany z drewna ze skórzanym obiciem bar dawał solidne podparcie, gdy ktoś przesadził z rumem, tym najtańszym, Bocoy w plastikowej butelce lub Corsario. Innych tu nie serwowano. Z wielkiego zdjęcia na ścianie za barem na klientów spoglądał Fidel Castro, dalej płyty winylowe i plakaty kubańskich zespołów, m.in. portret Compaya Segundo. Jeden z filarów podtrzymujących strop zdobiła gablota z banknotami z całego świata – był i polski Chrobry. Obok hitów Buena Visty Social Club wnętrze wypełniała eklektyczna timba Los VanVan.
Bar Neptuno w Hawanie. Speluna z klasą
Do baru Neptuno po raz pierwszy trafiliśmy pod koniec 2017 roku włócząc się ulicami Hawany. W piekielnym skwarze kubańskiej stolicy naszą uwagę przykuły wielkie okna z częściowym zakratowaniem. W zacienionym wnętrzu obracało się kilka wiatraków, a miejsce sprawiało wrażenie chłodnej oazy pośród palącego betonu Centro.
Nasze wahanie szybko zauważył jeden z nudzących się barmanów, bo w środku, poza kilkoma starszymi bywalcami sączącymi rum przy barze, nie było nikogo. Serdecznego zaproszenia nie sposób było odrzucić, z resztą i po co? Bar idealnie wpisywał się w nasze wyobrażenie typowej hawańskiej speluny, której szukaliśmy w to upalne popołudnie, a o których dotychczas czytaliśmy tylko w książkach.
W Barze Neptuno w Hawanie Centro czas się zatrzymał. Kiedy na skutek odwilży Obamy i liberalizacji gospodarki przez Raula Castro w stolicy co rusz wyrastały modne paladary – nowoczesne, skrojone pod wymagania estetyczne i smakowe turystów – tutaj nadal jedynym drinkiem, jaki można było dostać, było mojito (to serwowane jest na Kubie wszędzie).
Tu nie było miejsca na barmańskie popisy, wyciskanie limonki, staranne układanie listków mięty, krystaliczny lód z kruszarki i białą Hawanę Club. Był za to lekko sfermentowany od słońca koncentrat cytrynowy, woda gazowana z saturatora i lód ciosany metalową rurką z ogromnej bryły wyjętej z zamrażarki z czasów owocnej wymiany gospodarczej między Kubą a ZSRR. Bez wątpienia, było to jedno z najlepszych mojito’s, jakie dane było nam pić. Czy dlatego, że było wyborne? Nie, raczej dzięki atmosferze, która panowała wokół.
Do Neptuno zaglądaliśmy niemal za każdym następnym razem będąc na Kubie, aż do wybuchu pandemii COVID. Choć na jednego drinka, a czasem tylko zajrzeć, czy zmienił się barman, albo np. sprawdzić czy jest piwo (nigdy nie nie było).
Bar Neptuno zamknięty. Hawana straciła kultowe miejsce
Kiedy po dwóch latach pandemii w kwietniu 2022 udało nam się wrócić na Kubę, podczas pierwszych dni w Hawanie nasze kroki skierowaliśmy właśnie na calle Neptuno (nie z powodu baru, ale to jedna z najbardziej interesujących ulic w Hawanie). Gdy dotarliśmy do skrzyżowania z Calle Gonzales naszym oczom ukazał się znajomy szyld po dwóch stronach wejścia – „Visitenos” i „Neptuno-Bar”.
Ale niestety, tym razem nikt nas do środka nie zapraszał. Z wnętrza, które zapamiętaliśmy, niewiele zostało. Tylko Fidel nadal spoglądał ze zdjęcia, ale już nie na swoich podpitych obywateli, ale gruzowisko i resztki tego, co kiedyś było barem. Nikt już nie spocznie za nim na wysokim krześle i nie oprze się na solidnym blacie obitym skórą.
Jedna z mieszkanek, którą zagailiśmy na ulicy powiedziała nam, że to nie pandemia wykończyła Neptuno-Bar. Lokal został wykupiony i ma zostać zagospodarowany na casę particular. Czy to prawda? Pewnie przekonamy się podczas następnej wizyty w Hawanie. Bo obraz Hawany zmienia się bardzo szybko – nie zawsze na lepsze.