Inwazja w Zatoce Świń. Blisko 60 lat temu USA zaatakowały Kubę. Dziś robią to ponownie
Mija blisko 60 lat od inwazji w Zatoce Świń, amerykańskiej interwencji na Kubie, odpartej po zaledwie 3 dniach przez castrowskie wojska, okupionej jednak setkami ofiar po obu stronach. 17 kwietnia 1961 roku na złocistych plażach zatoki wylądował desant 1500 wyszkolonych w Stanach Zjednoczonych przez CIA kubańskich imigrantów. Ich celem było obalenie rewolucyjnego rządu Fiedla Castro. W pełni niezależnego od USA, ale coraz bardziej zerkającego w stronę Związku Radzieckiego.
Okolica Zatoki Świń pełna jest bolesnych pamiątek po tamtych wydarzeniach. W Playa Giron utworzono muzeum interwencji, gdzie na licznych fotografiach upamiętniono heroiczną obronę Kubańczyków. Nie brakuje również uzbrojenia wykorzystanego po obu stronach konfliktu, mundurów i rekwizytów. Jednak bardziej na wyobraźnię działa kilkadziesiąt obelisków ustawionych wzdłuż drogi nr 11 z Playa Larga w stronę Matanzas. Każdy jest poświęcony konkretnym mieszkańcom, którzy zginęli podczas nalotów. Zachowały się też leje po bombach, na okolicznych polach.
W Gwatemali plan wypalił
Inwazja w Zatoce Świń o kryptonimie „Pluto” została przygotowana przez CIA jeszcze podczas kadencji prezydenta Dwighta Eisenhowera. I właściwie była kalką zakończonej sukcesem interwencji w Gwatemali z 1954 roku. Plan był prosty, desant składający się z imigrantów, poprzedzony aktami sabotażu i kampanią dezinformacyjną, miał wzniecić ogólnonarodowe powstanie i doprowadzić do obalenia rządu Castro.
W taki własnie sposób obalono demokratycznie wybranego, postępowego prezydenta Gwatemali Jacobo Arbenza. Czym Arbenz tak bardzo naraził się Waszyngtonowi? Przeprowadzona przez niego reforma rolna, doprowadziła do wywłaszczenia 150 tys. hektarów ziemi należącej do owocowego potentata United Fruit Company, który był wówczas w posiadaniu 7 proc. ziemi rolnej w Gwatemali. W oparciu o regularnie zaniżane zeznania podatkowe, UFC otrzymało rekompensatę w wysokości ledwie 167 tys. dolarów.
W Waszyngtonie uznano to za zagrożenie interesów Stanów Zjednoczonych, szybko więc oskarżono Arbenza o dryfowanie w kierunku komunizmu, co już dawało wystarczający powód do interwencji. Jacobo Arbenz został obalony, a jego miejsce zajął całkowicie podporządkowany Stanom Zjednoczonym Carlos Castillo Armas. Ta sama historia miała powtórzyć się na Kubie.
Na Kubie miało być tak samo
Skoro powodem wystarczającym do obalenia Arbenza w Gwatemali było wywłaszczenie ledwie 150 tys. hektarów ziemi należącej do UFC, to interwencja na Kubie była tylko kwestią czasu. Tutaj bowiem amerykańskie straty poszły w miliony dolarów. Na pierwszy ogień jeszcze w 1959 roku wywłaszczono United Fruit Company kontrolujący największe uprawy owoców na wyspie, a także potentata naftowego Texaco i producenta rumu Bacardi. Później przyszedł czas na firmy telekomunikacyjne oraz banki, które kontrolowały około 90 proc. kubańskiego rynku a także hotele, co uderzyło m.in. w rodzinę Hiltonów, której hotel w Vedado dziś nosi nazwę Hawana Libre oraz… amerykańską mafię. Znacjonalizowano bowiem również hotel Nacional oraz zamknięto nocne kluby i kasyna.
Operacja „Pluto” pierwotnie była planowana jeszcze na rok 1960, jednak kampania wyborcza w USA opóźniła inwazję. Po wygranych wyborach John F. Kennedy mógł zrezygnować z ataku, jednak plan był gotowy, a naciski ze strony CIA spore. W końcu dał akcji „zielone światło”. Mimo że zaledwie na 5 dni przed inwazją oświadczył na konferencji prasowej, że żadna interwencja USA na Kubie nie jest rozważana.
Inwazja w skrócie
Desant składający się z 1500 wyszkolonych przez CIA kubańskich emigrantów rozpoczął się 17 kwietnia, o godz. 1 w nocy, przy wsparciu nieoznakowanego lotnictwa. Do pierwszych walk doszło dwie godziny później. Pierwszy odpór kontrrewolucjonistom dał 900-osobowy oddział milicji obywatelskiej, skierowany do walki z miejscowości Australia znajdującej się 60 km od Playa Giron. Wsparcie lądowych wojsk rządowych było opóźniane przez wrogie naloty. Kubańskie lotnictwo zaangażowano natomiast w bombardowanie floty inwazyjnej. I to ze sporym sukcesem. Frachtowiec „Houston” z batalionem piechoty, trafiony osiadł na mieliźnie, podobnie jak „Rio Escondidio” płynący z zapasem amunicji na 10 dni.
Drugiego dnia inwazji, choć walki były zacięte, inicjatywę całkowicie przejęły wojska kubańskie, coraz bardziej okrążając kontrrewolucjonistów. Odbiły Cayo Ramona a następnie zdobyły Helechal. Całkowicie przejęły też inicjatywę w powietrzu, dzięki czemu kontrrewolucjoniści zostali odcięci od wsparcia logistycznego. Trzeciego dnia wojska rządowe przeszył do kontrofensywy, zmuszając przeciwnika do wycofania się z Playa Larga i San Blas. Obrona Playa Giron załamała się 19 kwietnia, o godz. 17, kiedy poddały się pierwsze oddziały emigrantów.
Straty według oficjalnych danych wyniosły 1189 zabitych po stronie kontrrewolucyjnej i 87 zabitych po stronie rządowej. Szacuje się jednak, że po stronie kubańskiej mogły być kilkukrotnie wyższe i osiągnąć również około tysiąca zabitych. Do kubańskiej niewoli trafiło blisko 1200 bojowników. Pięciu oficerów rozstrzelano, pozostali więźniowie zostali wymienieni na żywność i lekarstwa o wartości 53 mln dolarów.
Na Kubie CIA się przeliczyło
Przede wszystkim CIA źle oceniła nastroje kubańskiego społeczeństwa. Okazało się, że poparcie dla Castro jest o wiele większe niż zakładano, a rzekome nastroje antyrządowe zostały wyolbrzymione przez kubańskich i amerykańskich uciekinierów z Kuby, domagających się interwencji. Akcja była też źle przygotowana pod względem logistycznym, zawiodła koordynacja i wsparcie. Ponadto sam Fidel Castro był przygotowany na interwencję. Od dłuższego czasu bowiem zmagał się z akcjami sabotażowymi np. w cukrowniach i na plantacjach trzciny.
Imperium kontratakuje
Dokładnie w 60. rocznicę Inwazji w Zatoce Świń, 17 kwietnia 2019 r. doradca prezydenta Trumpa ds. Bezpieczeństwa narodowego John Bolton ogłosił w Miami nowy pakiet sankcji wobec Kuby. Dotkną one przede wszystkim Kubańczyków po obu stronach Zatoki Florydzkiej. Zgodnie z nowymi postanowieniami, Kubańczycy żyjący w USA będą mogli przesłać swoim rodzinom na wyspie maksymalnie 1 tys. dolarów raz na trzy miesiące. Ograniczone zostaną również turystyczne wyjazdy na Kubę.
Największe kontrowersje jednak budzi „odmrożenie” ustawy Helmsa-Butona z 1994 roku, która pozwala Amerykanom domagać się przed sądem zwrotu mienia znacjonalizowanego przez rząd Castro po zwycięstwie rewolucji. A także domagać się odszkodowań od firm europejskich za prowadzenie interesów w skonfiskowanym mieniu. Chodzi tu przede wszystkim m.in. o destylarnie, fabryki, firmy wydobywcze czy hotele.
Decyzję USA potępiła już Unia Europejska, która ma zamiar bronić inwestycji krajów członkowskich na Kubie. Rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein powiedział, że UE wyraża zdecydowany sprzeciw wobec eksterytorialnego stosowania jednostronnych środków ograniczających, które uważa za sprzeczne z prawem międzynarodowym. Unia Europejska jest gotowa chronić europejskie interesy, w tym europejskie inwestycje i działalność gospodarczą osób i podmiotów z Unii w ich stosunkach z Kubą, jeśli miałyby one zostać naruszone. Zaznaczył Winterstein cytowany przez TVN24.
Stanowisko USA jasno pokazuje na czym miałaby polegać „demokratyzacja” Kuby. A obecna polityka Stanów Zjednoczonych przywołuje na myśl najgorsze praktyki okresu zimnej wojny. Tym razem jednak zastępuje się interwencję militarną, agresją ekonomiczną.
Źródło:
Historia Państw Świata w XXi XXI wieku. Kuba – Marcin Gawrycki, Natalia Bloch