Sylwester na Kubie: Jak Kubańczycy witają Nowy Rok? WIDEO
Stary rok żegna się na Kubie z hukiem… rozbijającej się o posadzkę wody. Sylwester na Kubie naznaczony jest ludowymi zwyczajami i przesądami, ale też fiestą do białego rana, jednak nie na balach i dyskotekach, ale w domach i podcieniach kamienic. Kubańczycy bawią się przede wszystkim w gronie rodziny i przyjaciół.
Równo o północy słyszę huk rozbijającej się o ulicę wody wylewanej z 8. piętra wieżowca nieopodal Maleconu, promenady ciągnącej się wzdłuż hawańskiego wybrzeża. Był to znak, że Kubańczycy właśnie pożegnali stary rok.
Jak tłumaczy mi Yorlandy Garcia z Hawany, wylewanie w sylwestra wody na ulicę to tradycja, która ma na celu wyrzucenie złego ducha starego roku z domu. Dlatego w sylwestrową noc lepiej nie przechodzić pod balkonami, bo można zmoknąć.
Woda, którą wylewamy z okien czy balkonów na ulicę, symbolizuje negatywną energię. Kiedy uderza o posadzkę, odbija pozytywną energię Nowego Roku, która wraca do domu i przynosi dobre rzeczy – wyjaśnia.
Kubańska marzanna
Ale to nie jedyny sposób pozbycia się złych emocji starego roku. Zwyczajem praktykowanym zwłaszcza na wsiach i w mniejszych miejscowościach jest również palenie kukły, co nieco przypomina polskie topienie marzanny, tyle że w grudniu.
– Palenie ludzkiej kukły symbolizuje koniec starego roku i początek nowego. Kukły są przebrane za różne postaci – wyjaśnia Yorlandy.
Dodaje, że Kuba to kraj o bardzo mocno zakorzenionej kulturze ludowej. I te tradycje są bardzo silne. – Może wydawać się to niewiarygodne, ale również profesorowie czy naukowcy uczestniczą w tych kultach i obrzędach odziedziczonych po naszych przodkach.
Nawet kubański katolicyzm pełny jest ludowych wierzeń. Dużą rolę odgrywają w nim elementy santerii, religii afro-kubańskiej przywiezionej na wyspę przez afrykańskich niewolników. Kubańczycy często dawne bóstwa, nazywane oriszami, utożsamiają z katolickimi świętymi. Nie mają również problemu, aby prosić o wsparcie zarówno Maryję, jak i sprawującą nad nimi pieczę oriszę.
Z Miguelem jadę z Guantanamo do Caimanery, ostatniego miasta przed amerykańską bazą w zatoce Guantanamo. Dla Kubańczyków teren bazy to ziemia okupowana przez Stany Zjednoczone, dlatego Caimanera znajduje się w zona militar, czyli strefie wojskowej. Po drodze jesteśmy zatrzymywani na trzech punktach kontrolnych, ale moją uwagę zwraca zawieszona na różańcu pod lusterkiem wyeksploatowanego peugeota materiałowa kukiełka.
Dla Miguela takie połączenie to nie świętokradztwo. Jak wyjaśnia, oriszę uszyła dla niego mama, aby ta miała go w opiece.
– Mama zmarła, a orisza nadal mnie chroni – wyjaśnia Miguel. Kiedy dopytuję o różaniec, odpowiada z uśmiechem, że podwójna ochrona nie zaszkodzi, dlatego na wszelki wypadek modli się też do Matki Bożej.
Sylwester na Kubie, czyli domówka przed domem
Wytworne bale sylwestrowe czy dyskoteki z muzyką na żywo przyciągają tłumy turystów, ale niekoniecznie przeciętnych mieszkańców Hawany. Ci najlepiej bawią się w gronie przyjaciół w podwórkach kamienic i przed domami.
Jesteśmy spokojnym narodem, ale mamy gorącą krew – śmieje się Yorlandy Garcia, kiedy pytam go o kubański temperament.
Najlepiej można się o tym przekonać w sylwestra, który na Kubie nazywany jest Noche Vieja, czyli Starą Nocą. Ale jeśli ktoś spodziewa się tłumów roztańczonych mieszkańców, rozczaruje się. To nie znaczy, że Kubańczycy nie świętują. Trzeba jednak nieco mocniej wytężyć wzrok.
Idąc na Malecon przez Prado, okazały deptak wzdłuż Paseo de Marti oddzielający Starą Hawanę od Hawany Centro, z kolonialnych kamienic po obu stronach ulicy dobiega muzyka, gwar i śmiech dzieci. Roztańczonych Kubańczyków udaje mi się podejrzeć z daleka, ukrytych w podcieniach jednego z nadgryzionych zębem czasu i solą morską budynków, bo wbrew pozorom, oni również nie przepadają za wszechobecnymi w Hawanie gapiami.
Impreza trwa do późnej nocy, a często nawet przeciąga się na kolejny dzień. 1 i 2 stycznia to na Kubie dni ustawowo wolne od pracy z okazji Nowego Roku i rocznicy zwycięstwa rewolucji, więc czasu na zabawę jest sporo. Oficjalne uroczystości państwowe odbywają się dopiero 2 stycznia. Dlatego każdy Kubańczyk, który zarwał ostatnie noce, zdąży odespać. Chyba, że jest taksówkarzem, lub prowadzi turystyczny biznes. Wówczas każda godzina odpoczynku to stracone peso.