Co nas wkurza na Kubie? Jest taka rzecz. Oto galeria wstydu
Kuba to kraj, który pokochaliśmy od pierwszego wejrzenia, i nawet kiedy nas zmęczy, żal nam z niego wyjeżdżać. Zwłaszcza z Hawany, bo spacerując po mieście najchętniej nie opuszczałoby się głowy.
Pranie na balkonach, które ukazuje koloryt życia mieszkańców, kolejne kamienice, nieważne czy zniszczone czy odnowione zachwycają na każdej ulicy. Do tego zachód słońca nad Vedado, który też jest przecież wysoko. Ale patrząc w górę zamiast pod nogi, spacer po Hawanie może skończyć się po prostu tragicznie.
Dlaczego? A bo tutaj mamy obcięty znak 3 cm nad ziemią, w sam raz aby rozwalić nogę, (wiemy z autopsji), w innym miejscu z kolei znajdziemy dziurę w chodniku głęboką na 3 metry bez żadnego zabezpieczenia.
Kubańskie ulice pełne są pułapek. Trudno znaleźć mi powód takiego stanu rzeczy. Pewnie ktoś powie, że to przez biedę, socjalizm, Fidela etc. Tylko że to bzdura. Ja raczej stawiam na pewne niechlujstwo i zdolność Kubańczyków do pokonywania trudności. No bo jeśli ktoś przechodzi przez niemal pozbawiony przejść dla pieszych Malecón (Jedno przy Prado, drugie przy La Rampie) kilka razy w ciągu godziny, to i dziura w drodze mu nie straszna.
I oczywiście bylibyśmy hipokrytami twierdząc, że w innych miejscach na świecie takich pułapek w ogóle nie ma, jednak na Kubie zbyt często omal nie wpadliśmy do jednej, drugiej, czy trzeciej 😉