“¡Hola, Chico!”. Prostytucja na Kubie ma wiele twarzy. Czyli jineteras z podniesioną głową
Mityczna “mulata”, czyli kwintesencja kubańskiej kobiecości to owoc, który kusił zarówno hiszpańskich kupców i marynarzy w czasach kolonialnych, jak i amerykańskich mafiosów oraz radzieckich dygnitarzy w XX wieku. Obecnie jest obiektem pożądania samotnych europejskich i kanadyjskich turystów, którzy marzą o nocy z Kubanką. Dlatego seksturystyka na wyspie kwitnie i nawet rewolucja musiała na tym polu skapitulować.
Słońce nad Hawaną zachodzi wcześnie, w marcu jeszcze przed godz. 19 ostatnie promienie chowają się za wieżowcami Vedado. Ten codzienny spektakl na Maleconie, najdłuższej kubańskiej promenadzie biegnącej wzdłuż wybrzeża, każdego dnia oglądają dziesiątki turystów.
Większość rozchodzi się wraz z nastaniem mroku. Ich miejsce zajmują skąpo odziane, młode kobiety świadczące usługi więcej niż seksualne. Nazywane jineteras zaczynają łowy klientów z grubym portfelem.
Malecón widział wiele
Dwie młode Kubanki o hebanowej skórze dopijają lokalne piwo Cristal, poprawiają włosy, podciągają spódniczki, tak krótkie, że i tak niewiele zasłaniają. Kobiety nieprzypadkowo zajmują miejsce na Maleconie między nieco sfatygowanym, ale wciąż uchodzącym za luksusowy hotelem Deauville, a nowo otwartym, wręcz irytującym przepychem, 5-gwiazdkowym hotelem Paseo del Prado. Od lat ten odcinek uchodzi za najbardziej kurewski w Hawanie.
To tutaj jest największa szansa na upolowanie samotnego turysty. Najlepiej po 40., z Kanady lub z Europy, z grubym portfelem. Bo kubańskie jineteras raczej nie gustują w płotkach, dla których usługa zaczyna się i kończy szybkim numerkiem za kilka peso w podcieniach sypiącej się kamienicy.
Na Kubie proceder świadczenia grzesznych usług wygląda bowiem inaczej niż w innych miejscach na świecie. Ma też bardziej złożony charakter. Nie spotkamy tzw. tirówek przy drogach, z gotowym cennikiem, które często siłą są zmuszane do zaliczania klientów na akord, wprost oferując swoje usługi.
Nie ma również legalnych agencji towarzyskich, które zamknięto z hukiem wraz z nastaniem rewolucji. Prostytucja w rozumieniu zachodnim została wypleniona z nastaniem 1959 roku. Zgodnie z kubańskim prawem za oferowanie usług seksualnych można trafić za kratki na 2-5 lat. W przypadku recydywy nawet na 10 lat.
Dlatego kubańska jinetera działa w bardziej wyrafinowany sposób, to przede wszystkim “dama” do towarzystwa, na którą można wydać fortunę, ale w której towarzystwie samotny turysta często spędza wieczór, noc, a nieraz i cały pobyt na wyspie. Doskonale wie, że dobra opieka nad klientem przyniesie jej więcej korzyści. A wszystko zaczyna się najczęściej od prostego, przeciągłego “¡Ho-laaa, Chi-co!”, właśnie na Maleconie.
“Taktyczny seks”
Trudno nie zauważyć, że seksturystyka na Kubie rozwija się wprost proporcjonalnie do liczby turystów. Popyt rodzi podaż. To ten sektor usług, gdzie rządzą zasady wolnego rynku. Ale należy podkreślić, że prostytucja ma tu zdecydowanie mniej kryminalny charakter niż przed rewolucją lub w innych krajach Ameryki Łacińskiej obecnie, gdzie handel ludźmi jest nie mniejszym problemem, niż przemyt narkotyków i wszechobecna przemoc.
Jak wskazuje prof. Marcin Florian Gawrycki w książce “(I)grając ze smakiem” na Kubie prostytucja jest zjawiskiem o wiele bardziej złożonym. Bo o ile często popycha do niej bieda, to jednocześnie Kubanki nie tracą swojego poczucia godności.
– Same kobiety nie uważają się za prostytutki, raczej utrzymanki, które polują na swoje ofiary w głównych centrach turystycznych w Hawanie i Varadero. Własna seksualność staje się narzędziem poprawy swojego losu i kobiety ją stosujące, choć nie są dumne z tego, co robią, nie tracą swojej godności, bo to nie tyle ich wybór, co konieczność dostosowania się do okoliczności – tłumaczy prof. Gawrycki.
Cytowana przez Gawryckiego Amalia L. Cabezas, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego i autorka książki “Ekonomia Pożądania: Seks i turystyka na Kubie i Dominikanie” używa określenia “taktyczny seks”, który wskazuje na traktowanie zjawiska jinterismo jako sposobu na przetrwanie trudnej sytuacji ekonomicznej.
Co ważne, większość prostytutek na Kubie pracuje wyłącznie na własny rachunek, często pozostając w stałych związkach. Dlatego mimo zakazu prostytucji same władze niewiele robią, aby proceder zwalczać, poza ekstremalnymi przypadkami. Bo koniec końców dolary i euro wydane przez turystów na przygody z jineteras, zostają na wyspie. Ale i wiele zrobić nie mogą. Sytuację prostytucji w stolicy opisuje Pedro Juan Gutierrez w “Brudnej Trylogii o Hawanie”:
W Hawanie masz kupę dwudziestek, które wyglądają jak modelki. Śliczne i zgrabne dziewuchy, które potrafią robić takie rzeczy, o jakich się tobie nie śniło. Mają układy z policją, z taksówkarzami, z portierami w hotelach.
Aby przekonać się o prawdziwości tych słów, wystarczy wieczorem zajrzeć do lobby pierwszego lepszego hotelu w Hawanie. Dość szybko uwagę przykuwają biali turyści, najczęściej grubo po 50., w otoczeniu młodych mulatek.
Dlatego przeciwnicy kubańskiego reżimu od lat zarzucają władzom w Hawanie, że obecna sytuacja niczym nie różni się od tej sprzed rewolucji, kiedy Kuba była uznawana za amerykański burdel na Karaibach i którym w istocie wówczas była.
Jak wylicza Mark Kurlansky w swojej monografii Hawany, na początku okupacji amerykańskiej w stolicy Kuby zarejestrowanych było dwieście domów publicznych, a na początku lat trzydziestych XX wieku Hawanie pracowało ponad siedem tysięcy prostytutek.
Dla wielu mężczyzn wizyta u prostytutki była – obok muzyki, rumu i cygar – jednym z obowiązkowych elementów wycieczki do Hawany – dodaje.
Cytowany przez Kurlansky’ego kubański pisarz Guillermo Cabrera Infante stwierdził z kolei, że w czasach Batisty w Hawanie było więcej domów publicznych niż domów wydawniczych.
Czy historia zatoczyła koło?
Do zarzutów odniósł się swego czasu sam Fidel Castro, nie przecząc, że proceder prostytucji na wyspie istnieje, podkreślił jednak, że zjawisko przed rewolucją i po niej, jest absolutnie nieporównywalne. Dlaczego?
Jego charakter jest całkowicie odmienny. Współczesne kubańskie prostytutki są wykształcone, zdrowe i robią to nie z desperacji, ale z potrzeby schlebiania swoim materialistycznym zachciankom – podsumował El Jefe.
Warto tutaj zaznaczyć, że przez ponad trzy dekady prostytucja na Kubie jakby była w uśpieniu (co nie znaczy, że w ogóle nie funkcjonowała), rozkwitła na nowo po upadku ZSRR, kiedy Kuba musiała wyjść z izolacji bloku wschodniego i otworzyć się na komercyjną turystykę.
Tak zwany periodo especial w pierwszej połowie lat 90. XX w., podczas którego Kubańczykom po raz pierwszy od początku rewolucji widmo głodu zajrzało w oczy, zmienił podejście społeczeństwa zarówno do rewolucji i jej wartości, jak i do prostytucji, która stała się często jedynym środkiem zyskania twardej waluty.
Ale rozkwit seksturystyki na Kubie, jak też w innych krajach Trzeciego Świata, to przede wszystkim wina popytu ze strony bogatych turystów ze świata zachodu, szukających egzotycznej przygody. Przywodzi na myśl najgorsze skojarzenia z czasami kolonializmu i niewolnictwa, gdzie biały Pan wykorzystywał swoją dominację materialną i społeczną.
Tyle że na Kubie dość szybko to Kubanki zaczęły dominować swoich sponsorów. Słowo jineteras pochodzi od słowa jinte, oznaczającego jeźdźca, w sensie seksualnym odnoszącego się do “ujeżdżania” partnera. – Kubanki częstokroć uważają, że to one “ujeżdżają” Amerykanów i Europejczyków dla ich dolarów i euro – wyjaśnia Gawrycki w swojej monografii Kuby.
Jineteras potrafią też być bardzo wytrwałe w polowaniu na klientów, a wręcz napastliwe. Do tego stopnia, że w stronę mężczyzn, którzy oprą się ich wdziękowi mogą polecieć wyzwiska typu “marricon” (pedał). Bowiem Kubanki świadome swoich walorów, a zajmujące się usługami seksualnymi, nie zawsze akceptują odmowę.
Jineteras w popkulturze
Wraz z bumem turystycznym w latach 90. i rosnącym popytem na usługi seksualne, nad zjawiskiem jineteras zaczęli pochylać się kubańscy artyści. W przypadku wykonawców trovy nueva, jak Silvio Rodriguez, była to troska o kondycję rewolucyjnego społeczeństwa i o same kobiety.
Kwiaty jednosezonowe
Dzwonki pragnienia
Kwiaty bez wiosny i pory roku
Kwiaty jedzące resztki miłości
Metaforycznie pochyla się w piosence “Flores Nocturnas” nad losem jineteras Silvio Rodriguez, jeden z najpopularniejszych trovistów na wyspie.
Z kolei inny reprezentant gatunku trova nueva, Frank Delgado, będący często krytycznym głosem wobec władz kubańskich, podczas jednego z koncertów, zapowiadając piosenkę “Embajadora del sexo” (Ambasadorka seksu) w szyderczy sposób jineteras nazywa Grupą Wsparcia Turystyki Międzynarodowej. Jak wskazuje w książce “(I)grając ze smakiem. Muzyka, tożsamość i polityka na Karaibach” prof. Gawrycki, to również krytyka państwa, które nie potrafi zapewnić swoim obywatelom legalnego zajęcia.
– Stąd w piosence powszechnie szanowane zawody, ambasador, funkcjonariusz, konsul, prawnik, zestawione są z najstarszą profesją świata – wskazuje prof. Gawrycki
Ambasadorka seksu
Urzędniczka pożądania
W ciągu dnia studiujesz angielski
A nocami widzę cię
Pogardzaną w historiach jak nieokrzesana Messalina* […]
*Waleria Messalina, cesarzowa rzymska. Słynna z urody i atrakcyjności trzecia żona Klaudiusza. Była nimfomanką i dopuszczała się wielu ekscesów erotycznych (za Wikipedią).
Delgado w utworze zwraca też uwagę na niekryminalny charakter prostytucji na Kubie i niezależność kobiet w decydowaniu o własnym ciele.
[…] Ale zazdroszczą ci przygody bycia potajemną dziwką
Która nie płaci związkowi, ani sutenerom, ani konkurencji
Dlatego mówię ci:
Są dziwkami niezależnymi
Które wykorzystują ulicę bez płacenia komukolwiek […]
Jednocześnie zarzuca im, że świadczą usługi seksualne nie z powodu głodu i złej sytuacji materialnej, ale że to zwyczajnie okazja do łatwego i dobrego zarobku.
[…] Nie przychodź z dramatami
Że jesteś dziwką z głodu
Powiedz lepiej, że to dobry interes […]
[…] W dzień uczysz się angielskiego
A w nocy widzę cię na deptaku […]
Motyw jineteras pojawia się również w timbie, gatunku kontestacji, narodzonym w latach 70. XX wieku w biednych dzielnicach Hawany, popularnym zwłaszcza wśród czarnej ludności. Jak wymienia prof. Gawrycki, najbardziej znani przedstawiciele gatunku, NG La Banda, w piosence “La Bruja”, czy Manolin w utworze “Te conozco, mascarita” opowiadają o kobietach, które wybrały życie u boku tzw. dolarowych turystów, odrzucając zaloty Kubańczyków.
Podsumowując, Periodo Especial ponownie otworzył drzwi do seksturystyki na wyspie, które mimo upływu 30 lat, wciąż nie zostały zamknięte. I choć proceder nie jest zorganizowany w grupy przestępcze i gangi sutenerów, jak przed rewolucją, jest też bezpieczniejszy zwłaszcza dla parających się nim kobiet, to dla rewolucji socjalistycznej wciąż pozostaje wyzwaniem, z którym nie zdołała się uporać.
Ps. Oczywiście zjawisko jinterismo nie dotyczy wyłącznie kobiet. Jednakże męska prostytucja to odrębny, równie złożony temat. Warto też dodać, że jinterismo odnosi się nie tylko do usług seksualnych, ale szeroko rozumianych oszustów na turystach i nie tylko.
W artykule korzystałem ze źródeł: “Bruda trylogia o Hawanie” – Pedro Juan Gutierrez, Hawana. Podzwrotnikowe delirium – Mark Kurlansky, “Kuba” – prof. Marcin F. Gawrycki, prof. Natalia Bloch, “(I)grając ze smakiem” – prof. Marcin F. Gawrycki.