Taksówki na Kubie. Jak złapać? Ile kosztują? Co trzeba zrobić, zanim wsiądziesz?
Na całej wyspie spotkać można właściwie dwa typy taksówek – oficjalne zrzeszone w agencji Cuba Taxi oraz te prowadzone przez licencjonowanych taksówkarzy na własny rachunek. Oficjalne taksówki to żółte pojazdy, wśród nich najczęściej spotkamy samochody osobowe i coco taxi.
To, co łączy większość taksówek na Kubie, to po pierwsze klimatyzacja. Jeśli jest, to odkręcona na full, że można się przeziębić. A po drugie atmosfera – właściwie każdy kierowca ma ochotę na pogawędkę, dzięki czemu podróż jest przyjemniejsza.
Jak złapać taksówkę na Kubie?
To ona złapie ciebie. Taksówkarze czekają już pod budynkiem lotniska czy dworca autobusowego. Jeszcze w 2017 roku kierowcy mogli stać pod samymi drzwiami. Teraz zasady się zmieniły. Nim się zorientujemy, wyłapie nas naganiacz rządowych taksówek. To z nim trzeba ustalić cenę.
W miastach też nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem transportu. Taksówkarze zazwyczaj gromadzą się w pobliżu głównych placów, ale bez problemu można znaleźć taksówkę również w mniej uczęszczanych uliczkach.
Najtrudniej było nam przyzwyczaić się do klaksonów z zaskoczenia. Taksówkarz, który widzi turystów, trąbi i woła „taxi”. Bo dla Kubańczyków jest niezrozumiałe, że ktoś może chcieć po prostu pospacerować. Dlatego najlepszym sposobem, by szybko dotrzeć do celu, jest spacer tam, gdzie chcemy się udać. Najpewniej już po kilku metrach zostaniemy zaczepieni przez taksówkarza.
Zanim wsiądziesz do taksówki na Kubie
Choćbyś nie wiadomo jak się starał, z kilometra widać, że jesteś turystą. A to może oznaczać, że przepłacisz za podróż. Dlatego zanim zdecydujemy się wsiąść do jakiegokolwiek pojazdu, trzeba ustalić cenę. A potem upewnić się, że to cena za cały przejazd, i za wszystkich pasażerów, a nie za osobę. Jest to szczególnie ważne w przypadku innych pojazdów niż samochody – dodatkowy pasażer to znacznie większy wysiłek dla kierowcy bici taxi.
Dość powszechną ceną po mieście w przypadku samochodów jest ok. 1 CUC za 1 km. Można taniej, można drożej. Wszystko zależy od tego, skąd, dokąd i o jakiej porze chcemy jechać. Jeśli jedziemy w turystycznym kierunku, mamy większą szansę na niższą cenę. Jeśli kierowca wie, że na miejscu nie znajdzie pasażerów i będzie musiał robić puste przebiegi, nie będzie chętny do negocjacji.
Jeśli chcemy tylko odwiedzić dane miejsce i po pewnym czasie wracać, warto zapytać o cenę podróży w dwie strony. Zazwyczaj jest znacznie niższa niż suma dwóch odcinków. Przykładowo, taksówka na plażę Santa Maria z Paseo del Prado w Hawanie kosztuje ok. 20 CUC. Ale w dwie strony zapłacimy 30 CUC, a takówkarz spokojnie poczeka na nas w cieniu 2-3 godziny.
Dlaczego tak się dzieje? Kubańczycy mają inne podejście do pracy niż my. Nie przeliczają czasu na pieniądze, które mogliby zarobić. Możliwość porozmawiania ze znajomymi w barze przy plaży jest dla nich równie atrakcyjna jak kilka kursów do miasta. W przypadku kursu w dwie strony, zawsze płacimy na koniec.
Czy kubańscy taksówkarze oszukują?
Raz daliśmy się nabrać – ze Starej Hawany zażyczyliśmy sobie wycieczkę do dzielnicy Miramar. Wyprawa była super – oprócz taksówkarza jechał z nami jego kolega, który opowiadał o mijanych budynkach i placach. Nasz błąd, że nie powiedzieliśmy wystarczająco wyraźnie, że w cenie powinna być również podróż powrotna.
Trzeba jednak podkreślić, że z taksówkami wszelkiej maści jeździliśmy na Kubie mnóstwo razy i był to jedyny przypadek, gdy coś poszło niezgodnie z planem. Oszuści i drobni naciągacze zdarzają się wszędzie, w końcu musiało się to i nam przytrafić.
Pewnie nie raz przepłaciliśmy za taksówkę – bo nie mieliśmy czasu albo siły czekać, bo nie znaliśmy odległości, bo nie było w pobliżu innych taksowek. Ale uważamy, że trzeba się z tym liczyć i staramy się targować do momentu, gdy uznajemy koszt podróży za uczciwy.
Gdy chcieliśmy zajechać z Baracoa do oddalonej o 25 km Maguany, stawka 25 CUC wydawała nam się wygórowana, ale z braku alternatywy zgodziliśmy się na nią. Dopiero w trakcie podróży zrozumieliśmy, z czego wynikała cena – droga była koszmarnie dziurawa, przejechanie odcinka terenówką zajęło nam ok. godziny.
Typy taksówek na Kubie
Samochody osobowe
Wbrew pozorom, na Kubie jest bardzo dużo współczesnych samochodów. Od ład pamietających lata 80., po kilkuletnie sprowadzane z Chin geely. Często wyposażone są w klimatyzację, choć nie jest to reguła. W oficjalnych rządowych taksówkach pasy bezpieczeństwa zapina kierowca. Z pasami dla pasażerow spotykaliśmy się sporadycznie. Nawet, jeśli są, to zapięcie może być schowane w bagażniku.
Oldtimery
Te podzielić można na dwa typy – bardziej zdezelowane, te, które po prostu jeżdżą – kursują jak normalne taksówki. Tylna kanapa to często fragment wersalki, deska rozdzielcza jest przeważnie wybebeszona i możemy podziwiać skomplikowaną instalację elektryczną montowaną przez kuzyna.
Drugi rodzaj oltimerów to odrestaurowane perełki, które zachwycają na zdjęciach. Często jednak fotele pokryte są ceratą, by się nie zniszczyły, więc dłuższe siedzenie na nich może skończyć się odparzeniami. Trzeba uważać na lakier – w mocnym słońcu potrafi zostać na ubraniach.
W oldtimerach możemy spotkać klimatyzację, która jest o tyle przyjemna, że lodowate powietrze ucieka milionem szpar w karoserii, więc nie czujemy się jak w wielkiej lodówce. We wszystkich starszych samochodach trzeba pamiętać, by pozwolić kierowcy otwierać i zamykać drzwi. Często samodzielnie sztukują zamki i klamki, więc tylko oni znają sposób ich obsługi. A przecież nie chcemy zniszczyć narzędzia ich pracy.
Coco taxi
Tylko w Hawanie widzieliśmy coco taxi w kształcie łupinki, czyli motocykle z doczepioną częścią dla 2-3 pasażerów. Z Santiago do Guantanamo jechaliśmy coco taxi, które było złożone z motocykla i pospawanej z prętów przyczepki, ale to opowieść na osobny tekst. Za liczącą ok. 80 km trasę zapłaciliśmy 50 CUC. Podróż trwała ponad dwie godziny.
Bici taxi
Chyba najbardziej rozpowszechniony środek transportu we wszystkich miastach na Kubie. W tylnej części roweru zamontowana jest 2-osobowa kanapa. Najczęściej kierowcę i pasażerów od słońca chroni daszek z plandeki.
Taksówki napędzane siłą mięśni również są oficjalnie zarejestrowane, na każdym rowerze znajdziemy numer boczny. Jeśli trasa nie jest długa, zawsze chętniej wybieramy bici taxi – wygrywa możliwość zrobienia zdjęć. To też rozwiązanie najbardziej ekologiczne i najłatwiej dostępne, gdy pojawiają się problemy z paliwem. Przy okazji unikamy nagłych zmian temperatury, które serwowalibyśmy sobie jeżdżąc samochodem z klimatyzacją.
Taksówka konna
Najwięcej spotkaliśmy ich w środkowej części Kuby. Gdy na dworcu w Santa Clara zostaliśmy otoczeni przez taksówkarzy, zaintrygował nas mężczyzna w kaloszach. Okazało się, że Rodrigo jest szczęśliwym posiadaczem konia i wozu – świetnego środka transportu w skąpanym w skwarze mieście.
W niektórych miastach zauważyliśmy, że konkretne wozy kursują po wybranych ulicach niczym lokalne autobusy. Nie udało nam się na razie potwierdzić tej teorii, choć wydaje się wielce prawdopodobna.